czwartek, 25 lipca 2013

Zmiany klimatu.

 
                      Kiedy do połowy maja mamy w Polsce zimę, a potem lata brak to znak ,że coś się dzieje. Od kilku lat masa naukowców głośno mówi o zmianach klimatu. Jedni twierdzą ,że zmiany klimatyczne to proces normalny i naturalny inni są przeciwnikami takich teorii.
Dziś za moim oknem panuje chłód i  zimno. Aura przypomina bardziej wczesną jesień niż lato.  Dodatkowo informacje od moich "imigrantów" z Wielkiej Brytanii gdzie lato jest w pełni utwierdzają mnie w przekonaniu,że niedługo zaleją nas wody roztapiających się lodowców. Wizja dość katastroficzna jednak jak najbardziej możliwa. Zadacie pewnie pytanie: do czego zmierzam? Zmierzam do tego ,aby każdy czytelnik mojego bloga, zobaczył film "Ścigając arktyczny lód". Po jego obejrzeniu zaczęłam inaczej postrzegać to co się dzieje na kuli ziemskiej. Owszem zmiany klimatyczne są nieuniknione, jednak nie muszą one postępować tak szybko. Warto zadbać o naszą planetę, aby nasze wnuki i prawnuki żyły tu spokojnie. 
Od niedawna w naszym kraju funkcjonuje tzw."ustawa śmieciowa"regulująca zasady odbioru i wywozu śmieci w poszczególnych  gminach. Niektóre miasta radzą sobie świetnie we wprowadzaniu w życie tych  regulacji  prawnych (Sopot) inne niestety nie radzą sobie wcale- przykład moje miasto. Szkoda. Jestem zwolenniczką segregacji śmieci. Na zachodzie Europy podział śmieci na plastik, szkło i makulaturę to nihil novi.  Starajmy się  więc choć trochę nie być sto lat za murzynami. 
Wracając do tematu ekologii, zastanówmy się wspólnie jak możemy pomóc naszej pięknej planecie.  
 Moje pomysły to :
1. Segregacja śmieci.
2. Wprowadzenie w życie większych kar za zanieczyszczanie środowiska ,np. wywożenie nieczystości do lasów lub odprowadzanie ścieków prosto do naturalnych zbiorników wodnych.
3. Zmniejszenie produkcji plastikowych opakowań i stosowanie opakowań zwrotnych.
4. Zakręcanie wody podczas mycia zębów.
5. W okresie letnim poruszanie się pieszo lub rowerem - jeśli to możliwe.
6. Zrezygnowanie z jazdy samochodem na odległość mniejszą niż  2 km . Ciekawostka: silnik samochodu podczas krótkiej jazdy zużywa się szybciej.
7. Przekonanie się ,że elektrownie wiatrowe i słoneczne są lepszym pomysłem niż elektrownie atomowe.  

PS.  Wbrew pozorom ta notka nie jest osobistym programem politycznym ;)

When on the middle of May we have winter in Poland, and then summer isn't here, it's a sign that something is happening. From a few years out loud mass of scientists says about climate change. Some argue that climate change is a normal and natural process others are opposed to such theories.
Today outside on my window is cold and humidly. Aura is more like early autumn than summer. In addition, information from my "immigrants" from the United Kingdom, where summer is full, reinforces my belief that we will soon flood water dissolving into glaciers. Vision quite appalling, but entirely possible. Probably You will ask the question: what am I going? My point is that every reader of my blog saw the film "Chasing ice." After I watched that film I started differently see what else is happening on the planet. Yes, climate change is inevitable, but the change do not have to act so quickly. We take care of  planet for our grandchildren and great-grandchildren lived here peacefully.
Recently in my country functions the "Junk act" regulating the rules of pick up and export  garbages in the various communities. Some cities peforms very of these regulations (Sopot) Other unfortunately not such as my city. Too bad. I am adherent of garbages segregation. In Western Europe the sections  garbages of  plastic, glass and paper is nihil novi. Let us not be a little bit one hundred years for  the people which lives in Africa. 
Returning to the topic of ecology, let's see together how we can help our beautiful planet.    This is my ideas :
1.Segregation garbages.
2.Enactment  higher punishment for defile the environment, example :removal the impurity to the forests or sewarge into the wastewater.
3. Reducing the production of plastic packaging and the use of returnable packaging.
4. Turning off the water while brushing your teeth.
5. In summer, walking or cycling - if possible.
6. Giving up a the short driveat a distance of less than 2 km. Interesting fact: the car's engine during a short drive wear out faster.
7. The belief that wind and solar  powers are a better idea than nuclear.

PS. Contrary to appearances, this note is not a personal political agenda ;)









kombinezon / playsuit- TOPSHOP sh, kapelusz / hat - H&M from vinted.pl
pasek/ belt - h&m, korale/ bead necklace - my mum's.

wtorek, 16 lipca 2013

Krótka historia czapki NEW ERA.


Od jakiegoś czasu na blogach trwa New Erowa epidemia. Czar niby" zwykłej" baseballówki dopadł i mnie. Jako maniaczka wyszukiwania ciekawych informacji postanowiłam, przedstawić Wam krótką historię stworzenia marki New Era.

Był sobie człowiek, syn niemieckich emigrantów mieszkających w Ameryce, nazywał się Ehrhardt Koch. Od wczesnych lat swojej młodości pracował w firmie produkującej nakrycia głowy. Jednak z biegiem lat zmieniły się jego życiowe priorytety nie chciał już być pracownikiem fabryki. Jego marzeniem stało się założenie własnej firmy ,która produkowałaby nakrycia głowy. Dzięki pomocy finansowej swojej ciotki i umiejętnościom, które zdobył we wcześniejszej pracy w 1920 r. założył małą firmę ( liczącą 14 pracowników) o nazwie E.Koch Cap Co. W ciągu roku w E. Koch Cap Co. produkowano ok 5 tys. czapek (tzw. kaszkietów). Z czasem firma zmieniła swoją nazwę na New Era Cap Company. Niestety moda ciągle ulega przemianom, kaszkiety szybko przestały być popularne. Aby utrzymać się na rynku Koch musiał wymyślić coś nowego.
Dzięki wzrostowi zainteresowania  ludności USA baseballem Koch stworzył model czapki tzw. baseballówki. Swoim pomysłem trafił w dziesiątkę. Zyskał nową ,bardzo dużą grupę klientów dzięki której interes kwitł. Niestety Erhardt Koch zmarł w 1954 r. a New Era Cap Co przejął jego syn Harold. Wizjonerskie projekty nowego dyrektora  jeszcze bardziej umocniły rodzinny biznes (do pomysłów Harolda Kocha zalicza się wszycie we wnętrzu czapki bawełnianej tasiemki, która pochłania pot i sprawia ,że baseball'ówka nie spada z głowy). Dowodem na rosnącą liczbę klientów jest fakt, że na początku lat 60 tych w miejscowości Derby powstała druga fabryka New Era.
Jednak dopiero w 1998 r. sprzedaż  New Era Cap rozszerzyła się poza Stany Zjednoczone ,zahaczyła o Kanadę ,Japonię, Australię, Wielką Brytanię i Europę. Dziś oprócz klasycznej czapki  New Ery  model 59 znajdziemy też szereg innych czapek zaprojektowanych przez osoby ze świata mody, muzyki i sportu.


For some time on the blogs is continuing New Era epidemic. A glamour of a something like "normal" baseball caps was overtaking me. As a maniac search of interesting information I decided present you a brief history of the creation of the brand New Era.

There was a man, the son of German immigrants living in America, he's names Ehrhardt Koch. Since the early years of his youth, he worked at producing headgear. In the course of time, he changed his priorities in life, he did not want to be factory worker. He's wish has become their own business, which would produce headgear. With the financial assistance of his aunt and skills, which he was acquiring in a previous work, in 1920 he'd set up a  small company (consisting 14 employees) named E Koch Cap Co. During the year, in E. Koch Cap Co. produced about five thousand caps (called visored cap ). Over time, the company changed name to New Era Cap Company.
Unfortunately, fashion is pandering transformations, the visored caps were no longer popular . If Koch wanted survive he had to come up with something new.
Through the growth of  interest in baseball  Koch created new model the baseball cap. This idea was a hit. He gained a new, very large group of customers and his business was booming. Unfortunately Erhardt Koch died in 1954 and his company was taken over by his son Harold. Thanks to his visionary projects  the New Era Cap Co. had the more strengthened the position in the field. (to his ideas include sewing cotton ribbons, which absorbs perspiration and makes the cap does not fall out of your head).
Evidence of the growing number of customers may be the fact that in the early 60's in Derby was opening the second factory caps.
Howewer, only since 1998 selling New Era Cap has extended beyond the United States, caught by Canada, Japan, Australia, the UK and Europe. Today apart from the classic New Era 59 we will find a number of other caps designed by people from the world of fashion, music and sports.












fot. Anna Dalidutko

t-shirt- ZARA outlet, spodenki/shorts - sh, czapka/full cap -New Era Detroit from New Era, torebka/bag-sh, skórzane balerinki/ leather ballerinas- polish company Wiel-but,
naszyjnik/necklace-CARRY.

czwartek, 11 lipca 2013

XIX-wieczna sukienkowa rewolucja

Druga połowa XIX w. Na salonach królowały krynoliny – suknie o szerokiej, okrągłej spódnicy. Obwód w niej czasem dochodził nawet do dziewięciu metrów. Do 1865 r. ogromne ilości tkaniny rozpięte były na sprężystej lnianej halce z wplecionymi w nią pasmami końskiej włosia. Właśnie stąd pochodzi nazwa stroju – w języku włoskim końskie włosie to crino, a len to lino. Później tkaniny noszono na lekkim, stalowym stelażu. W 1868 r. wynaleziono maszynę do szycia. Skonstruował ją Izaak Singer. Dzięki temu pojawiła się możliwość wszycia niezliczonej ilości falban. Ich mechaniczne wykonanie znacznie obniżyło koszty. Przy tak bogato skrojonej spódnicy góra stroju prezentowała się raczej skromnie. Prosty, dopasowany stanik zakończony był pod szyją małym kołnierzykiem i nisko wyszytymi luźnymi rękawami. Szerokie, obszyte ozdobną plisą lub koronką dekolty dopuszczano tylko w balowych i wieczorowych kreacjach.
Pod koniec lat sześćdziesiątych XIX w. krynolina powoli przechodziła do lamusa. Jej miejsce zaczęła zajmować tiurniura. Kopulasta spódnica stopniowo zaczęła się kurczyć. Z tyłu sylwetki zniknął przepych odrapanych falban, plisek i pasmanterii, podtrzymywanych przez specjalną konstrukcję z fiszbinowych lub stalowych półobręczy lub na sztywnym podkładzie (z franc. tournure). Mniej strojny przód i boki uległy spłaszczeniu. Sztywny, gładki stanik o wąskich rękawach zakończony był przy szyi maleńką falbanką. Ten krój, zwany wczesną tiurniurą królował niepodzielnie od 1868 do 1878 r.
Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX w. to krótki epizod tzw. wąskiej mody. Wówczas dużą popularnością cieszyła się suknia o wdzięcznej nazwie princeska, wykreowana przez paryskiego dyktatora mody, Charlesa Fredericka Wortha (1825 – 1895). Krojona w całości, modelowana cięciami podkreślającymi ciasno opięte tkaniną biust, talię i biodra. Tył wąskiej spódnicy przechodził w rozłożony tren, zwany gołębim ogonem, był ozdobiony nisko drapaną materią. Ten model sukni był postrzegany przez część moralizatorów tamtego okresu jako zbyt obcisły, zdradzający nazbyt dosłownie anatomiczne szczegóły kobiecego ciała.
Przez swoją złą sławę, w 1882 r. na salony powróciła tiurniura. Tym razem krój był bardzo radykalny, wręcz karykaturalny. Zdławiono próbę wyzwolenia się z krępującego naturalną swobodę stalowego rusztowania. Był to okres drugiej tiurniury. Trwał on do 1888 r. Pokaźnych rozmiarów stalowy stelaż w kształcie podkowy przywiązywany był z tyłu poniżej jeszcze bardziej ściśniętej talii. Na tej „konstrukcji” kobieta nosiła zwoje tkaniny. Z przodu dama prezentowała się smukło i wdzięcznie, zaś z boku nienaturalnie i dziwacznie. Suknie szyto z dwóch różnych materiałów, najczęściej w kontrastujących barwach. Góra sukni była gładka i skromna okrywająca kobiece wdzięki aż po samą szyję. Początkowo rękawy były wąskie o długości trzy czwarte. Stopniowo jednak zaczynały pęcznieć, by pod koniec wieku przybrać znany nam z lat trzydziestych XX w. kształt baraniego udźca (o ogromnej bufce i wąskim mankiecie).
Pod koniec XIX w. nowy nurt – secesja – bardzo mocno wpłynęła na kobiecą sylwetkę. Pozbawiła ona uciążliwego bagażu tiurniury, modelując w powabny, esowaty kształt, przypominający łodygę powoju. Nastała wówczas moda na kobietę dojrzałą, zmysłową, świadomą swego erotyzmu kusicielkę. Zmodyfikowany gorset znacznie wypychał biodra ku tyłowi, a górna część tułowia do przodu, eksponując pośladki i biust, przecięte nienaturalnie wąską talią. Obcisła spódnica w okolicy kolan rozchylała się w kształt kielicha kwiatu bądź dzwonu. Bluzka o wysokim kołnierzu i bufiastych rękawach, luźno zwisająca z przodu (tzw. odwłok osy), kipiała ogromnym żabotem, który miał za zadanie optycznie powiększyć piersi. Ten zabieg powodował, że biust wyglądał obficie, a nawet na lekko opadający. Suknie, szczególnie balowe i wieczorowe, zdobione były trenem układającym się w pawi ogon. Dominowały lekkie, zwiewne materiały w pastelowych, delikatnych tonach nawiązujących do typowej palety secesyjnego malarza. Stroje zdobiono przeróżnymi aplikacjami, haftami z koralików i dżetów o płynnych, wijących się liniach, inspirowanymi światem przyrody. Ważnym elementem stroju była halka. Starannie i ozdobnie wykończona, szyta była niejednokrotnie z kosztowniejszej tkaniny niż sama spódnica. Ówczesne elegantki niby przypadkiem odsłaniały halkę, unosząc spódnicę przy chodzeniu, wsiadaniu do powozu czy wchodzeniu po schodach. 
The second half of the nineteenth century, in fashion ruled the crinoline - dresses with wide, circular skirt. Sometimes girth came up to nine meters. For 1865, the huge amount of textiles were stretched linen petticoat with elastic woven into her horse's hair bands. That's costume hence the name - in Italian horsehair means crino and linen is lino. Later fabric worn on the light steel frame. In 1868 invented the sewing machine. Isaac Singer constructed it. In this way it was possible to suture a myriad of flounces. Their mechanical performance significantly reduced costs. With so richly tailored skirt dress up rather modestly presented. Simple, fitted bodice was finished at the neck with a small collar and low-embroidered loose sleeves. Wide, sewn decorative trim or lace necklines were allowed only in the ballrooms and evening outfits.
At the end of the XIX century crinoline slowly going through the past. The place began to occupy "tournure". Domed skirt gradually began to shrink. The figure disappeared behind shabby splendor valances and trimmings, supported by a special design of baleen or steel half-rim or on a rigid backing.. Less adorned front and sides have been flattened. Rigid, smooth bra with narrow sleeves ended in a tiny neck frill. This style, known as early tournure reigned supreme from 1868 to 1878.
The turn of the seventies and eighties the nineteenth century was a short episode called narrow fashion. Then the great popularity enjoyed dress a charming named - princeska, created by Parisian fashion dictator, Charles Frederick Worth (1825-1895). Cut in full, modeled cuts that emphasize tightly tight-fitting fabric breasts, waist and hips. Rear narrow pass in a striped skirt train, called the dove tail was decorated with low drape matter. This model dress was seen by some ethicists that period as too tight, too literally cheating anatomical details of the female body.
Through its bad reputation, in 1882, returned to the salons tournure. This time the fit was very dramatic, almost grotesque. Crushed an attempt to free themselves from embarrassing the natural freedom of steel scaffolding. It was the second tournure period. It lasted until 1888, chunky steel frame in the shape of a horseshoe was strapped on the back below the waist even more compressed. On this "construction" woman wore rolls of fabric. The front lady presented to gracefully, and the side of the unnatural and weird.
Dresses were made of two different materials, often in contrasting colors. Top dress was plain and modest feminine charms covering up to his neck. Initially sleeves were narrow three-quarters of a length. Gradually, however, began to swell, to take the end of the century as we know it from the thirties of the twentieth century, the shape of mutton leg.
At the end of the nineteenth century, a new trend - secession - strongly influenced the feminine silhouette. It deprived the cumbersome baggage bustle, aligning
the charming, S-shaped, like a stalk of morning glory. There was the fashion of a mature woman, sensual, aware of her erotic temptress. Modified corset much push hips toward the back and upper torso forward, exposing the buttocks and breasts, cut unnaturally narrow waist. Tight skirt to the knees parting in the shape of a flower cup or bell. Women with a high collar and puffed sleeves, loosely hanging from the front (the wasp abdomen), bubbled huge ruffle, which was designed to visually enlarge the breasts. This treatment caused the breasts looked profusely, even on slightly sloping. Dresses, especially ball and evening, were decorated in a train formulate the peacock's tail. Dominated floaty materials in pastel, tons referring to the typical century art nouveau painter palette. Dresses decorated with many different applications, embroidered with beads and rhinestones with smooth, winding lines, inspired by the natural world. An important element was the petticoat dress. Carefully and decoratively finished, sewn was often the more costly than the skirt fabric. The then casually elegant woman bared underskirt, raising her skirt while walking, getting into the carriage, or climbing stairs.

sobota, 6 lipca 2013

Savoir-vivre

   
Czy dobre zachowanie jest nadal w modzie? 
Kilkadziesiąt lat temu, ludzie dbali o dobre maniery i dobry wygląd. Dziś się to zmieniło. Mieszanka różnych tradycji sprawiła, że lekcje dobrego wychowania nie są już tak ważne. 
Osobiście uważam, że znajomość reguł savoir-vivre może być pomocna choć czasami uciążliwa, szczególnie wtedy gdy znajdziemy się w towarzystwie nie znającym tych zasad. Należy więc pamiętać, aby przez dobre wychowanie, nie stać się osobą postrzeganą jako wyniosła i pyszałkowata. 
Dziś przygotowałam Wam krótki opis książki pt. "Grzeczność na co dzień". Początkowo obawiałam się, że znajdę w niej sztywnie napisane reguły dotyczące dobrych manier. Zdanie szybko zmieniłam, kiedy okazało się, że jest to świetny podręcznik do nauki "życia" z innymi ludźmi. Oprócz typowych zagadnień dotyczących zachowania się przy stole znajdziemy w niej bardzo ciekawe opisy sytuacji  "z życia wziętych".
I tak np. w rozdziale "Na wakacjach" znajdują się wskazówki, dla osób wyjeżdżających na urlop, począwszy od przybycia do domu wczasowego kończąc na podróży zagranicznej.
Przytoczę Wam jego krótki fragment:
"Kilka postrachów domu wczasowego:
1. Hałaśliwy sąsiad - nastawia radio na cały regulator [...]
2. Król humoru - sypie żartami, z których sam się śmieje, dowcipnie przekręca nazwiska [...]
3. Grymaśnik - nic i nikt mu nie dogodzi, wyżywienie nie takie, pokój od północy, łóżko niewygodne i biblioteczka źle zaopatrzona.
4. Skompleksowany - skarży się, że wszyscy go nie lubią. 
5.Wczasowicz - klajster - ma jak najlepsze chęci: uczynny, życzliwy, sympatyczny, porządny gość. Tylko, że nie można się od niego odczepić. 
6. Gaduła - najczęściej gadulstwem grzeszą  kobiety."
Jak widzicie nie ma tu twardych reguł, lecz humorystyczne opisy.

Inne rozdziały np. "Przy stole" czy "Ruchy i odruchy" również napisane są w bardzo lekkim i przyjemnym dla czytelnika stylu. "Ruchy i odruchy" to przedstawienie idealnego poruszania się z gracją i wdziękiem. Jak miło się czyta instrukcję wchodzenia do samochodu: "wchodząc do samochodu kobieta najprzód siada, a dopiero potem wciąga do wnętrza nogi, wychodząc - najprzód wystawia na zewnątrz nogi. Głowy nie należy ani zadzierać do góry ani nosić spuszczonej w dół, patrząc spode łba. Nie odwracać głowy w bok w momencie witania się z kimś". Czy któryś/aś z Was zwraca uwagę przy wsiadaniu do samochodu na takie rzeczy? Przyznam się, że ja nie, ale chyba zacznę.
Co ciekawe w innych książkach dotyczących nauki dobrych manier nie znalazłam informacji na temat sztuki podrywu, chodzenia ze sobą i zerwania. W "Grzeczności na co dzień" taki rozdział istnieje. Nosi nazwę "Serce w rozterce". Autor podpowiada w nim, jak poznać kogoś odpowiadającego naszym gustom. Doradza pragnącym wielkiej miłości metodę na: "może znasz kogoś, kto ją zna, może znajdziesz kolegę brata, który z kumplem twojego ideału chodzi na ślizgawkę". Jest też sposób dla "odważnych" (których w dzisiejszych czasach jest co raz mniej, chyba, że są pod wpływem środków odurzających) wystarczy podejść do dziewczyny i zapytać: czy możemy się poznać? 
Jeśli mamy drugą połówkę wtedy dobrze jest, gdy podzielamy jej zainteresowania nawet czytając nudne książki. Przy tym nie należy być osobą podejrzliwą, to zachowanie  jest nieszykowne i odrzucające.
Teraz wskazówka tylko dla mężczyzn. Pamiętajcie: kobiece kaprysy należy "traktować z góry, ewentualnie mówić widzę, że jesteś nie w humorze", poza tym dziewczynie należy poświęcać wystarczającą ilość czasu a na spotkania przychodzić punktualnie. A teraz myślę, że najważniejsze: "Dziewczyny lubią rozmowy na ich temat. Żadnej to nie znudzi".
Jeśli chodzi o sztukę zerwania. Tu autor przedstawia dość banalne  zasady, o których często zapominamy. Należy pamiętać, że "zerwanie rzadko jest definitywne. Definitywne bywa trzecie lub czwarte. Po sześciu  nie warto, wg.prof. Kamyczka przepraszać. W dobrym tonie jest kończyć miłość obietnicą przyjaźni. Lepiej jednak, przynajmniej na okres kilku miesięcy zerwać kontakt całkowicie". 

Tym "radosnym" akcentem zerwań, kończę mój post. Mogłabym przytoczyć Wam wiele fragmentów tej książki. Liczę jednak na to, że dzięki mojemu, krótkiemu opisowi zaznajomicie się z wersją papierową "Grzeczności na co dzień". 

Moja życiowa zasada brzmi : "Grzeczność się opłaca".
 
                         

The good behavior is still in fashion? 
A few decades ago, people care about good manners and good looks. Today, that changed. Mix of different traditions made the lessons of good manners are no longer so important.
Personally, I think that the knowledge of the rules of savoir-vivre it can be helpful, but sometimes cumbersome, especially when we are  in the bevy of those who do not know that rules. So, be careful to get through a good education, not to become a person and was perceived as boastful.
Today I prepared you, a target group  the book "Politeness every day." At first I was afraid that I would find inside that book rigidly written rules pertaining good manners. The phrase I quickly changed when I found out that it is a great textbook about "life" with other people. Apart from the usual issues, concerning the behavior of the table, I find very interesting description of the situation of "real life."
And example in the chapter "On vacation" we will find tips for people going on vacation, from arrival at the holiday house ending with a trip abroad.
I will give You short fragment from these book:
"A few terrors in resort hotel:
1. Noisy Neighbor - adjusts the radio at full volume[...]
2. The king of good humor- jokes falling apart, with whom he laughs, witty twists names[...]
3. The person who is very choosy - nothing and no one not please him, the  room is to the north, the bed is uncomfortable and library is very poor.
4. Complexed - complains that everyone did not like him.
5. The holiday maker - glue -  he has the best intentions: attentive, friendly, sympathetic, good man. It's just that you cannot detach from it.
6. The chatterer - mostly women are the chatter."
As you can see there is no strong rules, but humorous descriptions.
Other chapters, such as "at the table" or "movements and reflexes" are also written in a very light and pleasant for the reader style. "The movements and reflexes" is a perfect representation of movement: with grace and charm. How nice to read the instructions to get in the car "going to the car firstly the woman sits, and then pulls the leg into the car, when she get out first the issue outside of the legs. Heads do not mess up, or worn hanging down, scowling. Do not invert head to the side when greeting someone. "Do any of You advert about that things when getting into the car? I must admit, I don't but I think I'll start.
What is interesting, in other books on the science of good manners  I don't find information about the art of pick-up, walking together and breaking. In "Politeness every day," a chapter about it.
It is called the "Heart in a quandary." Author tells it like to meet someone meets our tastes. He advises wishing a great love for the method "may know someone who knows her, you may find fellow brother who your ideal mate goes to the skating rink." It is also a way for "breave" (which nowadays is less and less, unless they are under the influence of drugs), it is enough to approach a girl and ask if we could meet?
If you have your the half then it's good when we share her/him interest even reading a boring book. At the same time there should be a suspicious, this behavior is not nobby and rejecting.
Now  it is tip just for men. Remember, feminine whims should be "considered in advance, or speak, I see that you're not in the mood", except that the girl should devote sufficient time and to meetings come punctually. A now I think that the most important: "Girls love to talk about them. None will be tired. "
As for the art of breaking. Here the author presents a fairly trivial rules, which  we are often forget. Remember that the "break  up is rarely definitive".  Definitive sometimes is third or fourth. After six not worth apologize. In a good taste is to finish love the promise of friendship. Better, however, at least for a few months to break contact completely."
This "happy" accent ruptures, I end my post. I could quote you, many fragments of that book but I hope thanks for my description You  read up with the paper version "Politeness every day" ( if you know polish).


My principle of living sounds: "The politeness pays off" 
 
fot. Anna Dalidutko

sukienka/dress - RESERVED, buty/heels - Gino Rossi, naszyjnik/necklace - RESERVED, torebka/bag - sh, pasek/belt - sh
#header-inner {text-align: center;}