piątek, 30 maja 2014

Ćwierć wieku za mną.



31 maja obchodzę swoje zakończenie ćwierćwiecza. Część moich rówieśniczek ma mężów, dzieci – RODZINY, a ja taka radosna, uśmiechnięta, mieszkająca z rodzicami jestem ich przeciwieństwem. Niektóre koleżanki mojej mamy pytają - "Kamila, masz narzeczonego?" Kiedy odpowiadam, że "nie", jedne patrzą z politowaniem, inne twierdzą: „i bardzo dobrze". Do tej drugiej grupy należała moja ukochana babcia, która w wieku 93 lat, powtarzała z pełną powagą w głosie "pamiętaj lepiej mieć kolegę niż męża". Żeby nie być „wybrakowaną jak na swój wiek” dodam, że narzeczonego posiadałam W PRZEDSZKOLU. Był czymś wyjątkowym i wymarzonym, przynajmniej tak mi się wydawało mając te 5 lat. Z okresu dzieciństwa oprócz chłopaka zapamiętałam senne koszmary, w których główną rolę grały żółwie NINJA oraz wyimaginowego królika. Mojego puszystego, nieistniejącego w realnym świecie przyjaciela, wielbiłam wielkim uczuciem. Co dzień nosiłam mu marchewki, które następnie lądowały w zupie rozdawanej dzieciom na obiad. 
Koniec czasu, w którym marzyłam o moim pierwszym zwierzątku to okres pójścia do szkoły podstawowej. Życie w podstawówce to istna sielanka, zakończona wyprowadzką na wieś. Powodem zmiany miejsca zamieszkania było moje burzliwe dorastanie.  Zostawiłam za sobą przyjaciółki i spalone mosty.
3 lata życia na wsi i uczęszczania do gimnazjum to najgorszy etap mojego życia. Zamiast spokoju i wyrównania poziomu hormonów, odnalazłam niemiłą, nieprzyjacielską atmosferę. Nie mogłam się dostosować do życia na wsi i warunków oraz kultury, która tam panowała.  Nie obyło się bez werterowego zakochania. Zdążyłam dla "niego” pomalować włosy na kurczakowy blond i co z tego? Oprócz brzydkiego wyglądu, nie zyskałam nic. 
Kończąc gimnazjum, nie roniłam łez. Wręcz przeciwnie, spakowałam walizki i jak najszybciej wróciłam do miasta. Odżyłam. Z tego czasu zachowała mi się jedna przyjaźń, z której niezmiernie się cieszę. Za każdym razem, kiedy spotykam moją J. czerpię od niej pozytywną energię.  Z uśmiechem na ustach oglądam zdjęcia z połowinek, studniówki, zakończenia matur.
STUDIA i pierwsza praca - podczas całego toku studiów, starałam się pracować. Niezależnie od tego czy to były wakacje czy rok akademicki.  Byłam panią z ksera, hostessą, kelnerką i sprzątaczką.  Dzięki temu, mam co wpisać w CV. Wbrew pozorom pracodawcy przychylnie patrzą na osoby, które oprócz studiów, robiły coś jeszcze. Dzięki pracy, jako hostessa przełamałam barierę związaną z nawiązywaniem kontaktów międzyludzkich. Praca w ksero sprawiła, że poznałam parę fajnych osób, bycie sprzątaczką podczas wakacji w ośrodku położonym nad jeziorem dawało mi wiele satysfakcji i radości z możliwości obcowania z naturą.  W dzień mogłam się rozkoszować się słońcem, leżąc na pomoście, wieczorami chodziłam na ogniska, umiejscowione nad brzegiem jeziora.
Jeśli chodzi o studia okazały się  najbardziej barwnym okresem mojego życia. Pełnym wzlotów i upadków. Wielu emocji tych złych i dobrych. Poznałam masę fantastycznych ludzi. 2 lata po zakończeniu magisterki z niektórymi z nich nadal mam przyjacielski kontakt. Tęsknię za nimi, gdy przychodzi piątkowy wieczór, a ich nie ma w pobliżu, bo pracują, bo są daleko, bo akurat nie mają czasu. Cieszę się gdy są blisko, gdy czasami doprowadzają mnie do porządku, gdy piją ze mną wino i razem ze mną marzą.
Te 26 lat mojego życia przepełnione było "miłością" romantyczną czasem bez wzajemności. Zadurzałam się wiele razy, wiele razy cierpiałam, wiele razy miałam kaca nie tylko alkoholowego, ale i moralnego. Ale przeżyć życie bez wszelkich uniesień i upadków byłoby czymś nudnym i chyba niewykonalnym. Mając  ćwierć wieku za sobą, czuję się spełniona. Mam wszystko, czas na podróże, ukochaną osobę, wrednego psa i pracę, którą uwielbiam. Czasami tylko zastanawiam się kiedy to wszystko się skończy, ale to temat na inny nieurodzinowy post.



bluza/sweatshirt - bershka, spódnica/skirt- River Island, buty/shoes - vintage, kapelusz/hat - tablica.pl, naszyjnik/necklace- my mum's.


 

wtorek, 6 maja 2014

Życiowe aspiracje

 

Słuchając po raz setny piosenki Beyonce - Pretty Hurts doznałam olśnienia i powstała notka dotycząca marzeń, planów na przyszłość, czyli  moich życiowych aspiracji.
Samorealizacja i dążenie do upragnionych celów daje mi niezwykle wiele energii. Na moje życiowe aspiracje składa się kilka czynników są to m.in.: kariera, miłość, rodzina, dążenie do uzyskania własnego miejsca we wszechświecie innymi słowy mieszkania z garderobą.
Kariera. 
Przyznam szczerze, na studiach nie byłam najbardziej „ogarniętą” dziewczyną. Były przedmioty, których nienawidziłam, były też takie które kochałam. Przeważnie były to te niezwiązane z moim kierunkiem studiów. Na 3 roku historii okazało się, że ustawy przyswajam szybciej niż konkretną wiedzę z podręczników (o datach nie wspomnę). Kierunku nie zmieniłam, choć ciągle marzyłam o prawie. Gdy się już na nie dostałam, rzuciłam. Gdzieś zagubiłam się w swoim świecie i nieumiejętnie pokierowałam swoim losem.  Następnie korzystając z dobrej znajomości Ustawy o Ochronie Zabytków, trafiłam na wakacyjne praktyki do Urzędu Ochrony Zabytków i tam po części dorosłam. Dzięki temu doświadczeniu kończąc studia, wiedziałam, co chcę robić i gdzie chcę pracować. Wybrałam dwie dziedziny Ochronę Zabytków lub "coś" związanego ze sztuką.  Jak po nitce do kłębka dostałam staż, potem pracę w Galerii Sztuki, w której  rozkwitłam.  Na tym nie kończę.
Uważam, że jeśli czas, chęci  i środki finansowe mi pozwolą, pójdę dalej w kierunku  spełniania marzeń  czyt. poświęcę te 5 lat i skończę prawo  lub ewentualnie historię sztuki, wtedy będę mogła swobodnie odkrywać tajemnice skrywane na poszczególnych obrazach, w rzeźbach czy budynkach.
Miłość.
Jestem niepoprawną romantyczką. Mimo kilku razy „sparzenia się” i pałania platoniczną miłością do osób jak się później okazywało niewartych mojej uwagi. Mimo nazwania mnie "modliszką" przez jednego z moich kolegów, uważam że miłość jest czymś ważnym w życiu. Miłość oznacza dla mnie spokój, namiętność i radość, a wszystko to w ścisłym poznawaniu drugiej osoby, z którą jesteśmy związani.
Z biegiem lat zauważam, że co raz inaczej postrzegam związki i relacje w nich zachodzące. Dziś wiem, że najważniejsze w związku są przyjaźń, odwaga i rozmowa. Nic bardziej nie łączy jak  wzajemne niesienie pomocy oraz rozumienie problemów drugiej osoby, bo to co może wydawać się dla nas czymś prostym do rozwiązania, w oczach drugiej osoby może być czymś niezwykle trudnym.
Rodzina.
Moja rodzina składa się z mamy, taty i psa Lolka, dlatego zawsze zazdrościłam wszystkim moim znajomym, którzy  święta spędzali w dużym gronie cioć, wujków, braci i sióstr rodzonych i ciotecznych. W przyszłości planuję mieć ciut większą rodzinę składającą się z mamy, taty, Lolka, męża, szynszyla/ ewentualnie kwestia do uzgodnienia dziecka.
Mieszkanie.
Kiedy po 25 latach spokojnego życia jedynaczki tracisz swój pokój, uwierz mi nie jest fajnie. Wybierasz życie na rusztowaniach znajdujących się za oknami Twojego mieszkania i tam piszesz notki na bloga (żart sytuacyjny). Zapominasz o prywatności i o wszystkim, co jest z nią związane. Rozmawiasz przez skype w łazience, odkrywasz dziwne, rzeczy w swoim pokoju i fakt, że ktoś ruszał Twoje książki i nie odłożył ich na miejsce. Zdajesz sobie sprawę z tego, że to już nie jest tylko i wyłącznie Twoja ostoja. 
Tak się stało w moim przypadku. Poprzysięgłam więc sobie, że przy pierwszej podwyżce wyprowadzę się z domu, znajdę jakiś przytulny pokój, a przy dobrych wiatrach kupię mieszkanie podobne do mieszkania moich przyjaciół z Gdańska, którzy burząc kilka ścian stworzyli niezwykłe miejsce do życia. Ta niezwykłość polega na dużej łazience i garderobie.


Drogi Czytelniku! Jeśli dobrnąłeś do końca tego postu, zapamiętaj moją krótką radę:  MIERZ WYSOKO I  MARZ!
PS. Oczywiście pomimo braku tego ostatniego czynnika, jakim jest własne mieszkanie, uważam się za osobę szczęśliwą. Czasem tylko burza hormonów w moim organizmie powoduje nagłe napady płaczu i zgrzytania zębów. 






t-shirt-porysunki and Studio Agama, torebka/bag- H&M, naszyjnik/necklace- DIY,  
skórzane baleriny/ leather balerina pumps -  polish company Wiel - But 
spodnie/trousers- Be Beau



#header-inner {text-align: center;}