niedziela, 2 czerwca 2013

W krainie kwitnącego maku i ruin.

Wróciłam z Rzymu. Spełniłam swoje kolejne podróżnicze marzenie i stałam się posiadaczką ogromnej porcji zdjęć i przemyśleń. Oto one:
1. W Rzymie zasady ruchu drogowego NIE OBOWIĄZUJĄ. Jadąc tam miałam w głowie wizję swojej podróży. Wyglądała ona mniej więcej tak: wypożyczam rower i nim przemierzam nieznane mi ulice. Mój pomysł legł w gruzach, kiedy to okazało się, że czerwone światło w tym kraju nic nie znaczy. Z roweru zrezygnowałam i wybrałam poruszanie się pieszo.

Mniej więcej w połowie wyjazdu widok ludzi zatrzymujących na skrzyżowaniu samochody (w tym także radiowozy) stał mi się na tyle obojętny, że sama zaczęłam praktykować ten jakże niebezpieczny zwyczaj.

I come back from Rome. My next dream come true and I've gotten huge portions of images and thoughts. Here they are:
1. The traffic rules don't apply in Rome. When I went there I had in my mind a vision of journey. It looked something like this: I rent a bike and pace unknown for me streets. My idea  broke down when it appears that the red light in this country does not mean anything. I got off of  the bike and I went on foot.
More than  half my trip seeing  people stopping the cars  at crossroads (including police cars) it became indifferent that I began to practice this very dangerous habit.

2. Mało brakowało a bym  tragiczne zginęła pod Colloseum, a moja śmierć została by odnotowana w przypadkach Darwina.
Mijając dwóch mężczyzn, którzy zajmowali cały chodnik zostałam zepchnięta z krawężnika (oczywiście niechcący) prosto pod koła rozpędzonego autobusu. Ręka "anioła stróża" w porę wciągnęła mnie na chodnik, a na pytanie czy wszystko ze mną w porządku, zdołałam jedynie odpowiedzieć nerwowym śmiechem.
  
2. It was close I almost tragic died under Colloseum and my death has been reported in Darwin Cases Two men held the sidewalk and I wanted avoid their off the curb, but I cast down (unintentionally of course) directly under the wheels of a speeding bus. In a the hand of "guardian angeldragged me onto the sidewalk and when the men asked me: "everything is okey?" I was able to answer only a nervous laugh.
3. Podczas obchodów Bożego Ciała niedaleko mnie stał  zakapturzony mężczyzna z dwoma ogromnymi plecakami. W mojej głowie pojawiła się myśl, że skoro nie zginęłam pod Colloseum, to umrę od bomby zamachowca pod kościołem Santa Maria Maggiore.
Szybko jednak czarne wizje zostały rozwiane dzięki interwencji ochroniarzy (tajniaków - wyróżniających się swoim nienagannym ubiorem).

3. During the celebration of Corpus Christi close to me was a hooded man with two huge backpacks. In my mind there was the thought that since I couln't die at the Colloseum, I 'll die from an assassin's bomb in the church of Santa Maria Maggiore. Soon, my black visions have been allayed by the intervention of security guards (undercover, outstanding their perfect outfit).

4. Jedzenie.
Zacznę od rzeczy najprzyjemnijszej czyli włoskich lodów, które są istnym rajem dla zmęczonej przez upał duszy.  Niebiański smak i wielkość jednej gałki (duża męska pięść) to rzecz, której zazdroszczę Włochom.
Tradycyjne włoskie potrawy: pizza, spaghetti, gnocci niestety mi nie smakowały z powodu małej ilości przypraw.

4. Food.
I'll start  likeable things - italian ice cream, which is a paradise for tired by the heat soul. The heavenly taste and the size of scoop (large male clenched fist) is the thing that I envy the Italians. Traditional Italian food: pizza, pasta, gnocci dosen't taste good to me, because of the small amount of seasoning.
5. Moda
Tym tematem zajmę się w osobnej notce. Nadmienię tylko, że "moda" w Rzymie to pojęcie względne. O ile męski sposób ubierania się się bliski mojemu ideałowi o tyle sposób noszenia się kobiet jest dość mi obcy. Kobiety w Rzymie albo nie mają możliwości dotarcia do ciekawych ubrań albo nie mają gustu.

5. Fashion.
I had to dedicate a separate note for this subjectI'll just that fashion in Rome is a relative term. The men dress code in Rome is almost close to my ideal, but women either do not have the possibility to dress better, or just do not have sense of style.
6. Zabytki.
Całe centrum  to zabytkowa perła. Podziwiając starożytne ruiny czułam nostalgię z powodu widoku kruszejących murów i  tego co zostało z dawnych wieków. Szczyt tego smutnego uczucia dopadł mnie na jednym z siedmiu wzgórz Rzymu - Palatynie, gdzie przed wiekami znajdowały się piękne wille cesarskie otoczone ogrodami. Jedynie dzięki wyobraźni jesteśmy w stanie odbudować piękno jakie było tu kiedyś.

6. Monuments. 
The whole  city center is a historical jewel. When I admired the ancient ruins I felt nostalgic, because of  view the crumbling walls and what was left of the old times. The peak of this sad feeling caught me on one of the seven hills of Rome - Palatine, where centuries ago were beautiful villas surrounded by imperial gardens. It is only through imagination, we are able to restore the beauty of what was here before.

 

3 komentarze :

  1. świetny post, super że wróciłaś cała i zdrowa:) we Włoszech ogólnie z zasadami ruchu drogowego jest kiepsko, nie tylko w Rzymie. zdziwiło mnie, że uznałaś, że Włoszki są kiepsko ubrane, z niecierpliwością poczekam na posta żeby dowiedzieć się dlaczego hehehe. dla mnie są kwintesencją stylu- świetnie zrobione włosy, złoto, szpilki, kobiece fasony, topowe marki- nie twierdzę że wszystkie,ale znakomita większość. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna zdjęcia. A ciekawa jestem jaką mają statystykę wypadków w porównaniu z Polską, skoro tam taka wolna amerykanka na drodze. Być może paradoksalnie jest mniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Ci zazdroszczę Rzymu, cudowne zdjęcia narobiłaś :)

    OdpowiedzUsuń

#header-inner {text-align: center;}