sobota, 5 kwietnia 2014

Dobre buty to podstawa.


Jak wiecie ostatnio udało mi się odbyć kilka podróży. O ile do Anglii wzięłam wygodne wiązane botki, o tyle do Wiednia postanowiłam zabrać baleriny z lakierowanej skóry (plus wyżej wymienione botki, jedną parę szpilek i zamszaki). Chodzenie w nich po austriackiej stolicy już pierwszego dnia zwiedzania stało się męką nad mękami. Moje stopy stały się krwawą areną walki. Przy zobaczeniu pierwszego lepszego H&M postanowiłam kupić sobie jakieś wygodne, chińskie o charakterystycznym zapachu cichobiegi, które pomogły by mi dojść do domu o własnych siłach.

Czas cofnąć się w czasie.
Pamiętam swoje przygotowania do studniówki, kiedy to wartość zakupionych butów przewyższyła cenę sukienki. Bowiem rozmarzona, jedynaczka zapragnęła mieć buty identyczne jak Christina Aguilera w jednym ze swoich teledysków (klik - 00:27). Szukałam, szukałam i znalazłam. Moje szpilki od Gino Rossi, noszę do dziś, przeważnie na jakieś ważne okazje. Możecie je zobaczyć tutaj (klik)
Buty ze zdjęć z tego posta są prezentem od mojej mamy, która widząc 13 cm szpilki na wystawie w Aldo, postanowiła mnie nimi obdarować (zdjęcie z bliska - klik). Powodem  zakupu okazało się wesele mojej koleżanki. Biedna mama, zapomniała  jednak o jednym bardzo ważnym fakcie, że jej córka przy wzroście 168 cm zakładając ten wysoki but, będzie miała 181 cm, a jej weselny towarzysz 175 cm. Nie trzeba było długo czekać na kolejne niespodzianki. Wysokość obcasa na tyle przeraziła mojego kolegę, że odmówił pójścia na ów uroczystość ;) 
Mimo zmiany na stanowisku weselnego partnera, który tym razem mierzył 190 cm, opisywanych przeze mnie szpilek nie włożyłam. Służą mi czasami podczas wyjść na kolacje, do teatru czy na wernisaż. Zakładanie ich jest w pełni uzależnione od transportu samochodowego. Polskie chodniki w połączeniu z moimi zdolnościami do padania na prostej drodze (nawet w balerinach), sprawiają że jeśli mam ochotę być wyższa o te 13 cm muszę pamiętać o taksówce, ewentualnie o kierowcy.

Żal z powodu nie kupienia butów.
Zdarzył mi się raz i to całkiem niedawno. Na stronie fashiondays.pl pokazały się przepiękne czółenka z lakierowanej skóry od Calvina Kleina. W związku z tym, że miałam okazje je przymierzyć i obejrzeć jednoznacznie stwierdzam, że te szpilki mogą śmiało nosić miano "butów idealnych". Podeszwa z domieszką kauczuku, która chroni od wszelkich upadków czyt. poślizgnięć i skóra tak wyprawiona, że zakładając je na nogę, kobieta czuje się jak w "skarpeto - kapciach" to początek ich zalet. Cena -269 zł to kolejny ich atut. Niestety to co ma tyle zalet, rozchodzi się szybko jak przysłowiowe świeże bułeczki. Gdy już zdecydowałam się na ich zakup okazało się, że ten model został wyprzedany. Tym sposobem zaoszczędziłam 300 zł.
Pewnie któregoś pięknego popołudnia, gdy poślizgnę się na skórce od banana, zapłaczę nad tym, że w mojej szafie nie ma tych pełniących funkcję ochronną butów.


baskinka/ peplum blouse- TOPSHOP, skórzana spódnica/leather skirt- sh,
 opaska na włosy/headband - ZARA, szpilki/heels- ALDO

make up - Agnieszka Olszewska

4 komentarze :

  1. świetny blog:)
    obserwuję i likuje
    zapraszam do siebie
    pozdrawiam bb

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię czytać Twoje notki :)
    Patrzę, że też masz problem z poruszaniem się nawet po prostej powierzchni - mi zawsze coś zawadzi i i leżę na chodniku jak długa ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze się czytało! Aż chce się więcej ;)
    Ty masz 1,68 i "zmartwiłaś" się takim obcasem, a co dopiero ja ze swoim 1,78 cm wzrostu :D Jeśli dodać do tego 10cm szpilki - prawie 1,90 :D
    Ale zupełnie się tym nie przejmuję. Choć to przyszło z czasem, będąc w liceum bym raczej tak wysokich butów nie nosiła. Wtedy się tym jeszcze przyjmowałam, teraz podziwiam świat z wysokości!

    ślicznie wyglądasz - ta spódnica jest piękna!

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

#header-inner {text-align: center;}