Matczyna troska o nadmierną czystość w domu jest
gorsza niż nadopiekuńczość. Tak wynika z moich około 15 letnich obserwacji.
Odkąd pamiętam okres przedświąteczny nie należy do moich ulubionych. Wszystko przez gruntowne sprzątanie mieszkania czyt. mycie okien, drzwi, ram od obrazów oraz ścian (nawet tych w łazience i toalecie). Z wielką chęcią wykonywałabym te czynności gdyby nie a. przymus b. towarzystwo mamy pedantki, która sprawując kontrolę np. nad myciem okna przez moją osobę wykrzykuje zza moich pleców coś w tym stylu "nie tak trzymasz szmatę", a po kilku sekundach sama zabiera się za mycie tego samego okna. Jak widać, moja pomoc w takich wypadkach jest dość zbędna.
Odkąd pamiętam okres przedświąteczny nie należy do moich ulubionych. Wszystko przez gruntowne sprzątanie mieszkania czyt. mycie okien, drzwi, ram od obrazów oraz ścian (nawet tych w łazience i toalecie). Z wielką chęcią wykonywałabym te czynności gdyby nie a. przymus b. towarzystwo mamy pedantki, która sprawując kontrolę np. nad myciem okna przez moją osobę wykrzykuje zza moich pleców coś w tym stylu "nie tak trzymasz szmatę", a po kilku sekundach sama zabiera się za mycie tego samego okna. Jak widać, moja pomoc w takich wypadkach jest dość zbędna.
Do niedawna na czas wielkiego sprzątania
najlepszym wyjściem z sytuacji była ucieczka. Niestety aktualnie nie mogę sobie
pozwolić na ten jakże ekskluzywny krok. Co więc robię? Na 3 dni przed
rozpoczęciem sprzątania zaczynam pić melisę, która sprawia, że cały mój
organizm przez kolejne dni marzy tylko o jednej czynności jaką jest zapadnięcie
w sen. Aby zniwelować skutki "zmęczenia", sięgam po kawę. Gdy już
jeden specyfik mnie uspokoi, a drugi pobudzi do działania, zakładam słuchawki
na uszy, tworzę barykadę między mamą a pomieszczeniem w którym się znajduję i
zaczynam sprzątanie. Tym sposobem udaje mi się jakoś przeżyć te najgorsze dni w
roku.
Po skończeniu mojej przygody ze szmatką oraz
specyfikami do usuwania, kurzu, plam i innych nieczystości, czekam na werdykt.
Zazwyczaj kończy się on publiczną krytyką mojej osoby i metod sprzątania, które
zastosowałam. Dzięki melisie i jej działaniu, uwagi mojej mamy całkowicie
do mnie nie trafiają. Tym kończy się moja przedświąteczna walka z mamą - pedantką.
Drogi czytelniku jeśli uważasz, że latania ze
szmatką nie lubię to się mylisz. Lubię, ale nie znoszę przymusów. Dlatego, gdy
minie ten cały zgiełk związany ze zbliżającymi się świętami, wybiorę się na
działkę, aby tam razem z całą zgrają rozwrzeszczanych bab przygotować dom (ok
100 m kw.) na sezon grillowo - ogniskowy. Zaopatrzymy się w plastikowe
rękawiczki i worki oraz wino. Spędzimy miłe chwile na sprzątaniu i delektowaniu
się kiełbaską z ogniska. Jak widać i sprzątanie da się połączyć z czymś
pożytecznym.
kurtka/jacket- PRIMARK, koszulka/ t-shirt - Sinsay, spodnie/ boyfriend trousers- New Look, torebka/bag-sh, zamszowe buty/ suede shoes - SELECTED, kapelusz/hat - H&M
fot. Anna Dalidutko (klik)
fot. Anna Dalidutko (klik)
I trochę muzyki :
Nienawidzę sprzątać, dobrze że u mnie w domu mamy taki układ, że T. sprząta, a ja piorę i gotuję :D
OdpowiedzUsuńdalabym sie pokroic za ta ramoneske<3
OdpowiedzUsuńhttp://agabierkophotography.blogspot.com/
Chyba każda Mama ma szalony perfekcyjny pomysł na sprzątanie domu przed świętami, łącznie z odkurzaniem bzdurek schowanych gdzieś na strychu czy w piwnicy :D tego się nie uniknie! Ale masz rację, ze najgorszy jest przymus. Bo ja czasem nawet lubię się zatracić w sprzątaniu, ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądasz - buty totalnie mnie urzekły!
Pozdrawiam ciepło!
You are absolutely gorgeous girl! Loving the pop of red in the shoes :)
OdpowiedzUsuńxo TJ
http://www.hislittlelady.com
Przepiękny look! :) Naprawę świetnie wyglądasz. / dearpopinjay.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO tak sprzątanie z mamą jest bardzo uciążliwe. Nawet kiedy człowiek się stara, i tak usłyszy, że nikt mu nie pomaga ;)
OdpowiedzUsuńFajny kapelusz :)
Wspaniały blog i cudne stylizację :) Ja dopiero zaczynam ale zapraszam do obserwowania mojego http://jussttine.blogspot.com/ , również zaobserwuje
OdpowiedzUsuńdokładnie tego typu dżinsy lubię i tez zawsze wywijam końcówki. Boyfriendy niestety zle lezą na płaskich tyłkach ;p
OdpowiedzUsuńta kurtka czy to płaszcz fajna bardzo fajna :)
heheh akurat właścicielką płaskiej pupy nie jestem, chociaż czasami bardzo bym chciała ;D, ale zgadzam się że na kimś kto nie ma dużej pupy boyfriendy źle leżą.
UsuńPozdrawiam