niedziela, 21 września 2014

Pogodzić się ze starością.


Zmiany w życiu są czasami nagłe i niespodziewane. Kolejne przybywające centymetry w pewnych partiach mojego ciała, zaskoczyły mnie na tyle, że gdy patrzę na te zdjęcia, nie poznaję własnej osoby.
Mimo regularnych ćwiczeń, moje ciało się zmienia. Mając prawie trzydzieści lat zaczynam przypominać kobietę. I nawet mi się to podoba. Zniknęły moje problemy z cerą, biust nie jest już w rozmiarze 0. Jedynie w jeansach  nie czuję się komfortowo i mam wrażenie, że moje uda są jak dwa wielkie bloki skalne.
Mama twierdzi, że w końcu "dorosłam". Trochę późno, ale podobno lepiej późno niż wcale.  Czasem zdarza mi się zerknąć z nostalgią na chude dziewczyny, których kości biodrowe niebezpiecznie wystają i ocierają się o spodnie.  Jednak po chwili godzę się z faktem, że bliżej mi do trzydziestki, a z radosnej nastolatki mało co zostało. Przynajmniej z zewnątrz. Bo w głowie nadal mam wrażliwość ducha i dziesiątki tysięcy myśli. Marzenia i chęci zmiany, które po części miną z dniem 1 października, kiedy to zmienię w końcu miejsce swojego zamieszkania. (Tak! Udało się!). Po depresji spowodowanej niemożliwością znalezienia konkretnego lokum. Wielkim płaczu i przypływie gniewu, oraz wystawienia przyjaciółki za drzwi, znalazłam lokum, do którego wprowadzam się na początku października.  
Wracając do tematu starości i zmian zachodzących w moim ciele, to oprócz nagłej zmiany wyglądu zewnętrznego, odczuwam także inne dość przykre skutki postępującego ducha czasu. Ból pleców, kolan, zatrzymywanie wody w organizmie. Dopadło mnie również zmęczenie w postaci braku chęci organizowania wszelkich spotkań towarzysko - kulturalnych.  Gdy przychodzi sobota, wolę wsiąść w samochód i pojechać gdzieś daleko. Wszelkie planowanie imprez masowych stało się dla mnie obowiązkiem, który nakłada na mnie pracodawca. 
Mając prawie trzydzieści lat biorę leki na pamięć i koncentrację. Nie wiedzieć czemu, zapominam czasem o tym gdzie położyłam klucze lub zaparkowałam samochód. Sądzę jednak, że przyczyną nie jest zanik szarych komórek, a po prostu brak rozgarnięcia. Bo gdy wychodzę z pracy, wyłączam się prawie na wszystko i wszystkich.  
Jak to mówią mądrzy ludzie "Kamyk, zmiany to naturalna kolej rzeczy". Tak, więc poddawać się zanikom pamięci nie mogę. Uczuciu ciężkich nóg również. Mam zamiar być krągłą XXlatką z wesołym  czasem dość wybuchowym usposobieniem.


 sukienka/dress - ZARA outlet, torebka/bag - vintage, naszyjnik/necklace- ZARA outlet, 
zamszowe szpilki/suede heels - Zona Zero

7 komentarzy :

  1. Your dress is amazing, I love it :) The lipstick suits you very well :)
    Have a nice day ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Być kobietą, być kobietą! I to dumną z tego jakim się jest człowiekiem! Wtedy te wszystkie niedogodności nie są chyba tak uciążliwe ;) Biologia organizmu ludzkiego jest jaka jest i cóż.. zawsze mogłoby być gorzej :D
    Poza tym Ty masz w sobie dużo dziewczęcego uroku!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie wyglądasz, dodatki są perfekcyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sukienka i naszyjnik :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. wyglądasz świetnie, a do starości Ci jeszcze daleeeko :) !

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna, prosta sukienka i ta kopertówka...super ;)
    Zapraszam i zachęcam do pozostawienia komentarza: http://fad-fashions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

#header-inner {text-align: center;}